Szkoła, "będę nauczycielką", pedagogika c.d pl

Cześć,

dzisiaj wracam do tego, na czym najbardziej się znam czyli do tematyki studiów i tego, co po studiach - pedagogicznych - uściślijmy. Od razu powiem, że mój post nie ma na celu zniechęcenia do pracy w szkole, tylko raczej uświadomienie kilku aspektów. W sumie lepiej dowiedzieć się teraz niż w pracy w zawodzie, nie?




Gdy myślicie sobie o pracy w szkole, to o ile w waszej rodzinie nie ma nauczycieli, pewnie przed oczami staje Wam obraz: uroczo uśmiechające się dzieci, czasami trochę przeszkadzające, ale generalnie grzeczne. Klasa jest wspaniale wyposażona - w tablicę interaktywną, ma kolorowe plakaty na ścianach. W tym wszystkim jesteście Wy - wspaniali nauczyciele, zadbani, wypoczęci. Co pewien czas przyjdzie jakiś rodzic bądź inny nauczyciel żeby pogratulować Wam owocnej pracy i wynagrodzić kwiatkiem lub innym prezentem. 
 Kiedy ucinacie tę wizję, myślicie sobie "tak! to jest to! Będę nauczycielką/nauczycielem!"

No dobra... Czy muszę mówić, że ta wizja mija się z prawdą i rzeczywistością szkolną?

Zacznijmy od tego, że gdy myśli się o pracy nauczyciela, wszyscy pamiętają, że przeważnie dotyczy to pracy z dziećmi, ale większość z nas nie pamięta, co to dokładnie oznacza i jakie te dzieci są. 

Jakby to ująć żeby Was nie spłoszyć?

Dosadnie. Dosadność zawsze działa. 

Otóż, dzieci puszczają bąki, bekają, nie myją rąk lub robią to niedokładnie, dłubią w nosie (a potem podają Wam rękę mmmm) lub chodzą z glutami do kolan.
W obowiązkach nauczyciela nie ma wzmianki o wycieraniu dzieciom nosów, ale jak idzie taki mały kajtek, to co, nie wytrzesz mu nosa? Wytrzesz. 

Podczas swoich studenckich praktyk miałam możliwość zdobywania doświadczeń również w przedszkolu. Tam to się dopiero dzieje...
Oczywiście jest pewna grupa kobiet, która odnajdzie się w tej konkretnej grupie wiekowej i w takiej placówce( na pewno nie ja). Najczęściej są to kobiety, którym wcześnie ujawnił się instynkt macierzyński. Wiecie, reguły nie ma, ale kilka takich kwiatków znam.

Miałam praktyki zarówno w grupie 3-latków jak i 5-latków. W tej drugiej zdecydowanie lepiej się odnalazłam. To nie jest tak, że nie lubię dzieci. Bo lubię. Ale szczerze - mówiąc dosadnie - podcieranie tyłków to nie jest to, co mnie kręci. Mój instynkt macierzyński nie obudził się do tego stopnia żebym o tym zaczęła marzyć. Oczywiście, robiłam to, no bo nie zostawicie dziecka z poodparzanym tyłkiem, prawda? Nie zostawiajcie.

Po tej dygresji poświęconej przedszkolu mogę wrócić do tematów szkolnych. Powiem tak, osoby, które lubią dzieci, odnajdą się w tym zawodzie o ile będą miały w sobie pokłady wewnętrznej motywacji i samozaparcia. Od razu mówię, możliwe, że moja porada jest mało wystarczająca, jako, że nie pracuję w zawodzie ani od 10 ani od 20 lat tym bardziej. Jednakże dzielę się z Wami moją szczerą opinią, którą wyrobiłam sobie w toku studiów, a zwłaszcza praktyk. 

Od września chcę iść do pracy i przez część życia wydawało mi się, że chcę iść do szkoły prywatnej - małe klasy, lepsza płaca - ale po ostatnich doświadczeniach - w pracy jako opiekunka i na kolejnych praktykach, to szczerze, ale na razie mi się odechciało.
Gdzie te czasy gdy szanowało się nauczyciela? Teraz na każdym kroku słyszy się, że nauczycielom to dobrze, bo mają ferie i wakacje i lekką pracę i że każdy by tak mógł.
Naprawdę? To idźcie na studia, zapraszam w szeregi grona pedagogicznego. U nas każdy dzień jest wypełniony planowaniem pracy na dzień następny.Pisanie konspektów, zdobywanie materiałów, proszenie się u rodziców o dodatkowe materiały... A no i zapomniałam - ferie i wakacje. Ferie przeważnie poświęcane są na sprawdzanie klasówek albo przygotowywanie kolejnych materiałów. Jak dotrwacie do wakacji, to należą się Wam oklaski, w końcu macie lipiec żeby dojść do siebie, zająć się swoją rodziną, a w ciepłym i upalnym sierpniu możecie grzać się w blasku słońca wpadającym przez okna w pokoju nauczycielskim! W końcu to w sierpniu zaczynają się rady pedagogiczne, jak cudownie! 

Nie zapominajmy, że praca nauczyciela to wieczne samodoskonalenie się. To, że skończycie studia nie gwarantuje Wam tego, że już nie będziecie musieli na nie iść. Ciągłe zmiany w rozporządzeniach MEN, nowe podyplomówki i szkolenia do kolekcji, to jest to, co będziecie robić w weekendy! Ale przecież mamy wakacje, nie? 

Dodatkowo zwróćmy uwagę na to, że takie uwagi wobec nauczycieli mają najczęściej osoby, które jeżdżą służbowymi samochodami, zaczynają pracę o 9 lub 10, wyjeżdżają na ferie do Szwajcarii, ale co ważne i może najważniejsze to to, że zaczynają pracę i ją kończą. Wracają do domu i nie mają z dnia na dzień nic do przygotowywania. Może czasami jakiś projekt. Ponadto, wiedzą, że nie czeka na nich klasa, a właściwie zbiór różnych osobowości, wymagających różnych technik motywacyjnych i aktywizujących, przeżywających bardziej lub mniej rzeczywistość szkolną. 
Do tego dochodzą zebrania,apele, a jak jeszcze trafi się dziecko wymagające szczególnej opieki, to już w ogóle eldorado.

Chcę żebyście mnie dobrze zrozumieli - uwielbiam pracę z dziećmi. Jest satysfakcjonująca, a uśmiech na twarzy dziecka, które dopiero co miało jakąś przykrość lub czegoś nie rozumiało jest wspaniałą nagrodą i uwielbiam to. Chciałam tylko w pewien sposób wybronić zawód nauczyciela i pokazać Wam - tym zainteresowanym i nie- że jest to ciężki kawałek chleba, a nie tylko zabawa i lepienie z plasteliny.

Oczywiście są tacy, którzy i tak będą twierdzić swoje, ale jak to śpiewała Taylor Swift - Haters gonna hate, hate, hate, hate, hate. I szczerze - mam to gdzieś. Cieszę się, że oni mają idealne zawody i wspaniałe skończone kierunki - takie jak np. prawo - nie ma to jak bronić przestępcy w sądzie (np. pedofila albo innego zboczeńca) lub pielęgniarstwo (z całym szacunkiem dla wszystkich pielęgniarek, moja Mama jest pielęgniarką), ale praktyki w domu starców, to jest to czego wolałabym w życiu uniknąć. (Niestety sytuacja rodzinna zmusiła mnie do wizyt przez krótki czas w takim miejscu, nikomu tego nie życzę - ale to inna historia)

I zanim poleje się hejt, że jestem be, bo wytknęłam wady powyższych zawodów i ośmieliłam się powiedzieć TAKIE RZECZY o dzieciach to mogę Wam powiedzieć jedno - ogarnijcie się. Zauważcie, że jak pojawiają się komentarze o zawodzie nauczyciela, to przeważnie zaczyna się od krytyki. Ludzie mają potrzebę wytykania innym tego, co robią źle lub tego, co im się nie podoba. Dajcie pożyć. Skupcie się na swoich zawodach i odczepcie się od nauczycieli, którzy poza uczeniem dzieci, starają się też je wychowywać. Każdy zawód ma swoje zalety i wady, od nas zależy, które będzie nam najłatwiej zaakceptować.


Dziękuję, dobranoc.

 And last, but not least, jeśli skończyliście szkołę, pewnie już nie pamiętacie jaki hałas jest na przerwach. Idźcie odwiedzić nauczycieli, jak ogłuchniecie, to nie przeze mnie 
Żeby ten post nie miał takiego negatywnego wydźwięku pozwolę sobie wstawić kilka memów, radosnej twórczości internautów.  (Wszystkie obrazki znalezione w internecie, nie są zrobione przeze mnie i do mnie nie należą)
Pozdro!
Gosia


Comments

Popular posts from this blog

Jak ułatwić sobie życie - czyli generatory dla nauczyciela pl

USOS nie taki straszny :) pl