Lush w Niemczech pl
Hej!
Piszę wcześniej niż myślałam, ale przeglądając galerię w telefonie uświadomiłam sobie, że miałam wstawić post o sklepie LUSH, który widziałam w Berlinie. (Jedyny jak dotąd)
Już zbliżając się do niego można było poczuć wspaniały zapach, a to co ukazało się na wejściu zaskoczyło mnie. Nie spodziewałam się aż tylu kolorów i zapachów.
Po wejściu do środka od razu dostałam oczopląsu i gdyby nie Patryk, to zapewne bym zaczęła jak szalona wkładać wszystko do wiklinowego koszyczka dostępnego na miejscu. Kule pakujemy sami w papierowe torebki. Następnie są ważone przy kasie i oklejane.
Dalej były dostępne różne zapach i "ciastoliny" Fun do kąpieli. Powiem szczerze, że nawet ich nie dotykałam, ani nie wąchałam, bo byłam skupiona na kulach do kąpieli i maskach do twarzy.
Te powyższe to maski świeże, które trzeba zużyć w dość krótkim terminie. Nie jestem pewna jakim, a nie chcę skłamać. Każda maska ma napisany termin ważności, więc na pewno będziecie wiedzieli ;)
Z tych na zdjęciu miałam już Cupcake czyli tą czekoladową (była rewelacyjna) oraz Catastrophe cosmetics, która też była bardzo udana, zwłaszcza jeśli ktoś ma cerę trądzikową. Ładnie oczyszcza skórę i ma się wrażenie, że wszystkie zanieczyszczenia, które osadziły się na skórze zostały wypłukane.
Obok był regał z balsamami do ciała, peelingami, szamponami, ale nic stamtąd nie wzięłam, bo budżet miałam przeznaczony na coś innego.
Pobyt w tym sklepie był cudowny. Ja chcę jeszcze raz!
To, co bym zmieniła następnym razem to na pewno fakt, że mój chłopak zostałby przed sklepem, bo jego popędzanie tylko działało mi na nerwy i nie mogłam się skupić. Poza tym, chciałabym być w tym sklepie w lato, a nie tak jak to było wtedy - zimą - w ciężkim płaszczu, szaliku, czapce. Za dużo gratów. Masakra!
W każdym razie jeśli tylko finanse Wam na to pozwolą i lubicie naturalne kosmetyki, to zachęcam do odwiedzenia jednego ze sklepów LUSH.
Pozdrawiam,
Gosia
Comments
Post a Comment