Amerykańska uczta w Pink Flamingo :) pl
Cześć,
dzisiaj przychodzę do Was z postem z innej beczki. Otóż parę tygodni temu byłam z Patrykiem w bardzo ciekawym miejscu. Zarówno ja, jak i mój chłopak, lubimy testować nowe miejsca i nie musi się to tyczyć tylko i wyłącznie nowo utworzonych, ale i takich, o których nie mieliśmy pojęcia. Ponieważ na majówkę zostaliśmy w Warszawie postanowiliśmy wykorzystać jedyny ciepły dzień i pójść zjeść coś nowego. Obraliśmy kurs na restaurację amerykańską Pink Flamingo (http://www.pinkflamingo.pl/)mieszczącą się przy ul. Lirowej 42. Początkowo byłam zdezorientowana, bo nie wiedziałam nawet, że taka ulica jest w mojej okolicy - przy Parku Szczęśliwickim. Jest to miejsce urządzone - jak można się domyślić - w amerykańskim klimacie z zachowaniem dbałości o szczegóły.
Oto jak prezentuje się to miejsce:
Menu:
Restauracja jest czynna od 12 do 23 codziennie, dodatkowo między 12 a 15 od poniedziałku do piątku jest dostępna oferta lunchowa, gdzie za 22 zł możemy zjeść dowolnego burgera, sałatkę lub tortillę z napojem.
Jeszcze jedno ujęcie wnętrza:
Patryk zdecydował się na ofertę lunchową z burgerem o nazwie Barbecue Cheeseburger(z boczkiem, serem cheddar, sałatą, pomidorem, cebulą i domowym sosem BBQ), a do picia wybrał napój Sprite. Ja zamówiłam hot doga Super Dooper (nadziewany serem, zawijany w boczku, z sałatą, pomidorem, ogórkiem, prażoną cebulką) i oczywiście herbatę.
Jako czekadełko dostaliśmy nachosy z salsą:
I od razu na wstępie powiem, że w ich opisie posłużę się opinią Patryka, ponieważ ja nachosów nie lubię, więc moja opinia nie byłaby przydatna dla kogoś, kto je uwielbia.
Patryk powiedział, że nachosy mu smakowały i że salsa była lekko kwaskowa i dobrze doprawiona, także smakosze nachosów, to za pewne coś dla Was;)
Zanim pokażę zdjęcia naszych zamówień chciałam podkreślić, że podobało mi się to, że jeżeli nie odpowiada nam jakiś składnik w daniu, to możemy o tym wcześniej powiedzieć i wtedy zostanie ono przygotowane bez niego. Powiecie: wielkie aj waj. Tak jest wszędzie. Możliwe, aczkolwiek ja, jako osoba, która nie lubi pomidorów spotkałam się wielokrotnie z postawą "ok,ok przygotujemy bez pomidorów", po czym i tak znajdowałam je na talerzu. Jednakże tym razem się tak nie stało.
MMM <3 przepyszny boczuś, bułka wypełniona serem, dobre frytki, które (co ważne!) nie były tłuste :)
Patryk powiedział, że w jego burgerze było dobre, soczyste mięso, boczek rozpływał się w ustach, a warzywa były świeże.
Jak patrzę teraz na zdjęcie tego hot doga, to myślę sobie, że będę musiała wkrótce tam pójść jeszcze raz.
Jeżeli ktoś tak jak ja jest herbaciarzem, z pewnością ucieszy go wiadomość, że herbata podawana jest w dużym kubku.
Na koniec zamówiliśmy ciasto dnia, którym była szarlotka.
Smaczne, domowe ciasto bez udziwnień. Bardzo dobre.
Byliśmy bardzo zadowoleni i z pewnością pójdziemy tam w przyszłości. Mam nadzieję, że Wy również chętnie odwiedzicie to miejsce. Jeżeli chodzi o ceny to zestaw Patryka kosztował 22 zł w ofercie lunchowej, natomiast mój hot dog 18 zł, a herbata 7zł. Ciasto dnia kosztuje 11 zł.
Bardzo amerykańsko wyglądały koktajle, jednakże byliśmy już tak pełni, że nie daliśmy rady spróbować. Następnym razem ;)
Życzę Wam udanego weekendu i dobrej zabawy na Nocy Muzeów jeśli ktoś się wybiera,
Gosia
dzisiaj przychodzę do Was z postem z innej beczki. Otóż parę tygodni temu byłam z Patrykiem w bardzo ciekawym miejscu. Zarówno ja, jak i mój chłopak, lubimy testować nowe miejsca i nie musi się to tyczyć tylko i wyłącznie nowo utworzonych, ale i takich, o których nie mieliśmy pojęcia. Ponieważ na majówkę zostaliśmy w Warszawie postanowiliśmy wykorzystać jedyny ciepły dzień i pójść zjeść coś nowego. Obraliśmy kurs na restaurację amerykańską Pink Flamingo (http://www.pinkflamingo.pl/)mieszczącą się przy ul. Lirowej 42. Początkowo byłam zdezorientowana, bo nie wiedziałam nawet, że taka ulica jest w mojej okolicy - przy Parku Szczęśliwickim. Jest to miejsce urządzone - jak można się domyślić - w amerykańskim klimacie z zachowaniem dbałości o szczegóły.
Oto jak prezentuje się to miejsce:
Restauracja jest czynna od 12 do 23 codziennie, dodatkowo między 12 a 15 od poniedziałku do piątku jest dostępna oferta lunchowa, gdzie za 22 zł możemy zjeść dowolnego burgera, sałatkę lub tortillę z napojem.
Jeszcze jedno ujęcie wnętrza:
Patryk zdecydował się na ofertę lunchową z burgerem o nazwie Barbecue Cheeseburger(z boczkiem, serem cheddar, sałatą, pomidorem, cebulą i domowym sosem BBQ), a do picia wybrał napój Sprite. Ja zamówiłam hot doga Super Dooper (nadziewany serem, zawijany w boczku, z sałatą, pomidorem, ogórkiem, prażoną cebulką) i oczywiście herbatę.
Jako czekadełko dostaliśmy nachosy z salsą:
I od razu na wstępie powiem, że w ich opisie posłużę się opinią Patryka, ponieważ ja nachosów nie lubię, więc moja opinia nie byłaby przydatna dla kogoś, kto je uwielbia.
Patryk powiedział, że nachosy mu smakowały i że salsa była lekko kwaskowa i dobrze doprawiona, także smakosze nachosów, to za pewne coś dla Was;)
Zanim pokażę zdjęcia naszych zamówień chciałam podkreślić, że podobało mi się to, że jeżeli nie odpowiada nam jakiś składnik w daniu, to możemy o tym wcześniej powiedzieć i wtedy zostanie ono przygotowane bez niego. Powiecie: wielkie aj waj. Tak jest wszędzie. Możliwe, aczkolwiek ja, jako osoba, która nie lubi pomidorów spotkałam się wielokrotnie z postawą "ok,ok przygotujemy bez pomidorów", po czym i tak znajdowałam je na talerzu. Jednakże tym razem się tak nie stało.
MMM <3 przepyszny boczuś, bułka wypełniona serem, dobre frytki, które (co ważne!) nie były tłuste :)
Patryk powiedział, że w jego burgerze było dobre, soczyste mięso, boczek rozpływał się w ustach, a warzywa były świeże.
Jak patrzę teraz na zdjęcie tego hot doga, to myślę sobie, że będę musiała wkrótce tam pójść jeszcze raz.
Jeżeli ktoś tak jak ja jest herbaciarzem, z pewnością ucieszy go wiadomość, że herbata podawana jest w dużym kubku.
Na koniec zamówiliśmy ciasto dnia, którym była szarlotka.
Smaczne, domowe ciasto bez udziwnień. Bardzo dobre.
Byliśmy bardzo zadowoleni i z pewnością pójdziemy tam w przyszłości. Mam nadzieję, że Wy również chętnie odwiedzicie to miejsce. Jeżeli chodzi o ceny to zestaw Patryka kosztował 22 zł w ofercie lunchowej, natomiast mój hot dog 18 zł, a herbata 7zł. Ciasto dnia kosztuje 11 zł.
Bardzo amerykańsko wyglądały koktajle, jednakże byliśmy już tak pełni, że nie daliśmy rady spróbować. Następnym razem ;)
Życzę Wam udanego weekendu i dobrej zabawy na Nocy Muzeów jeśli ktoś się wybiera,
Gosia
Miejsce wygląda na godne polecenia ;)
ReplyDelete